Jak zorganizować dzień ślubu?

Co to jest dzień Waszego wesela? Jak zrobić tak, by każda minuta tego dnia była wykorzystana z korzyścią, żeby nikt ni na kogo nie czekał, jak, na przykład, młoda para w kolejce do rejestratora, czy głodni goście przed drzwiami restauracji, bo narzeczone jeszcze robią zdjęcia?

Główna zasada, której musicie się dotrzymywać, kiedy planujecie swój dzień ślubu – jest to, że czas należy liczyć zawsze z rezerwem. Na przykład, jeśli planujecie jedną godzinę na „okup” i błogosławieństwo rodzicielskie, miecie pewność, że wszystko to zajmie niemniej jak półtorej godziny. Sesja zdjęciowa i wideo wymaga co najmniej dwóch godzin, bez względu na dojazd i parkowanie, czyli razem trzy. To same można powiedzieć o ślubie i rejestracji – niemniej, jak po jednej godzinie, i jeszcze dodajmy po pół godziny na drogę. Jak zrozumieliście, jest w ogóle bardzo mało czasu, bo o 16.00 trzeba być już w restauracji i odbierać życzenia od gości, które już od rana nic nie jadli, ponieważ jest wesele?!

Więc, dalej daję przykład planowania mniej więcej doskonałego dnia ślubu.

7.00 – 10.00 – fryzura, makijaż, suknia, kostium, kanapki na „bramkę”, dekorowanie samochodów, dojazd ślubnej kawalkady do mieszkania narzeczonej

10.00 – 11.30 – „Bramka” alboż okup (o tym, jak zorganizować naprawdę dobry okup bez banalnej wódki – w kolejnych artykułach) i błogosławieństwo rodziców

11.30 – 14.30 – sesja zdjęciowa, nagranie video

14.30 – 15.30 -ślub w kościele

15.30 – 16.00 – dojazd do restauracji

Celowo „zapomniałem” tu o rejestrację ślubu, ponieważ uważam, że lepiej zrobić ją w inny dzień – za tydzień, miesiąc do wesela. Ponadto, lepiej jest wybrać zwykły dzień, kiedy wszyscy idą do pracy. Przekonacie się w tym, jeśli w jakiś weekend przyjdziecie do lwowskiego „Pałacu szczęścia” na ul. І. Franka. Tam zobaczycie nieskończoną kolejkę z młodych par i caly ten ślubny „konwejer”. Ewentualnie, rejestrację ślubu można dokonać w jakimś szczególnym miejscu i połączyć ją z sesją zdjęciową. Byłem świadkiem bardzo pięknych ceremonii w zamku w Podhorcach, Pałacu Potockich, w parku „Wysoki Zamek” we Lwowie itd.

Również świadomie umieścił sesję zdjęciową i nagranie video jeszcze przed ślubem. Na to są kilka dobrych powodów:

Po pierwsze, do Was na ślub przyjdą więcej gości. Jeśli oni wiedzą że naraz po ślubie będzie autobus, który powiezie wszyscych do restauracji, to większość gości będzie w kościele. Jeżeli bowiem między ślubem a restauracją będzie jeszcze wolnych 2-3 godziny, goście staną przed logicznym wyborem – albo oni pięknie ubierają sie, idą do Was na ślub, a wtedy czekają gdziekolwiek głodniLub wracają do domu, wtedy znowu ubierają się i idą do Was na wesele do restauracji. Oczywiście, że większość wybierze trzecią opcję i po prostu nie przyjdę do kościoła. Chcę pryzpomnieć, że najważniejszy moment wesela – to właściwie ślub, a nie zabawa.

Po drugie u Was będzie mniej pokusy przedłużyć sesję zdjęciową i zapóźnić sie do restauracji. Uwierzcie, źe nie ma nic straszniejszego, aniżeli głodni goście. Wam będą dzwonić rodzice, bracia-siostry, pytać „Kiedy już nareszcie przyjedziecie” i grozić zepsutymi stosunkami. Jak przykład, opowiem jedną prawdziwą historię. Pewnego razu młoda para bardzo mocno spóźniała się. Rodzice, żeby jakoś uratować sytuację, zaprosili gości do stołów bufetowych. Dopóki nie było narzeczonych, gości zjadły i wypiły wszystko, co było na furszecie. Wtedy kilka najbardziej aktywnych (czytajcie ” najbardziej wesołych”) zaczęły omagać się „polki”. Zauważyliśmy że nie ma jeszcze pary młodej i, w ogóle, „jeszcze nawet sie nie modlili”, oni odpowiedzieli, że miały „gdzieś” tą młodą parę, i „Łabuchy”, czyli my, muszą „grać”. Rozumiejąc komiczną sytuację, rozwinęliśmy długą filozoficzną dyskusję na temat, kim jest „Łabuchy”, i dlaczego nie uważamy siebie za takich. Krótko mówiąc, kiedy młoda para nareszcie przyjechała z opóźnieniem gdzieś na trzy godziny, goście byli już „takie jak trzeba”.

Podsumowując krótko opiszę plan mojego wesela, które było w wrześniu 2010 roku. Rankiem o 10 godzinie moja Galia już czekała na mnie razem z koleżankami (u nas ich było aż pięcioro) w centrum Lwowa w naszym malutkim mieszkaniu. My cichutko, bez żadnego okupu, poszły spacerować po śródmieściu razem z naszymi fotografem i operatorem. Za dwie godziny zdążyliśmy spotkać kupę naszych znajomych, zrobić zdjęcia, zmarznąć i ogrzać się w „Dzyzie”, a także potańczyć koło Ratusza.

O godzinie 12 wróciliśmy do domu, gdzie na nas już czekała cała rodzina ze Lwowa i Gródka Chmielnickiego. Gdzieś z godzinę trwało błogosławieństwo i lekka przekąska.

O 13.00 wyruszyliśmy pieszo ze wszystkimi gośćmi do kościoła Klemensa Szeptyckiego na ulice Krivonosa. Chociaż iść tam ulicy Kurbasa nie więcej jak 15 minut, nasi goście zrobili to za 45 minut. U nas był ślub oraz Liturgia. Ona trwała 1 godzinę 15 хв, jeszcze 30 minut robiliśmy zdjęcia częstowaliśmy słodyczami wszyscych, kto był w kościelie, ale nie jechał na zabawę. Gdzieś O 15.45 wyruszyliśmy samochodami oraz dwoma autobusami do Brzuchowic do restauracji.